Crucify
- 26/10/2015 17:34
- Kategoria: Osobiste | Lookbook
- Tagi: arek stokłosa, liban, crop top, caterpillar, tatuaż, sekret, motywacja,
- 79 komentarzy
Od dawna chciałam napisać ten tekst, bo możesz go potrzebować. Bałam się, że przyjdę z nim za późno i zapytasz "Dlaczego nie opublikowałaś tego miesiąc temu? Właśnie wtedy tak bardzo by mi się przydało!". Ale skoro sama potrzebuję co jakiś czas przypomnieć sobie poniższe to i dla Ciebie okaże się na tyle uniwersalne, że nie zechcesz patrzeć już w przeszłość.
Chcę wiedzieć, co powstrzymuje Cię przed wyznaniem sobie, że jesteś swoją największą szansą?
Im więcej ludzi spotykam w życiu i w Internecie, tym częściej uderza mnie, jak wypracowaliśmy w sobie podział świata na "to, co jest dla mnie" i to, co pozostawiamy w strefie gdybań eufemistycznie określanych marzeniami. Ilekroć podejmuję temat moich planów na życie, zostaję odebrana jako głucha na okoliczności, ślepa na rzeczywistość i w efekcie słyszę "Ale co chcesz robić tak naprawdę?".
Tak naprawdę czyli odsuwając na bok myśl, że to mi się NALEŻY i na to ZASŁUGUJĘ. "Jak chcesz na to zarobić?", jakby jedynym słusznym spojrzeniem było spojrzenie pod nogi i nie w przód. Jeśli każdą częścią siebie czuję, że miejscem dla mnie jest piękna willa na Zachodnim Wybrzeżu, to każda część mnie do tego doprowadzi, bo to mi się należy i na to zasługuję. Nie widzę siebie mieszkającej przez resztę życia w bloku, uznającej za sukces, że mi się udało przeżyć do pierwszego. To nie jest model, który mnie interesuje. Nie uważam, bym zadowoliła się przetrwaniem, na koniec którego odetchnę z ulgą. Obraz, który wizjonuję na swoje życie, stawiam na półce "to, co jest dla mnie". Nie mniej.
I w odpowiedzi słyszę czyjś plan na życie: dostać pracę, później już jakoś pójdzie.
Jeśli nie myślisz o tym, co chcesz robić, a jedynie o środku - bo zarabianie pieniędzy to jest ś r o d e k - nie zaznasz nigdy satysfakcji, nie masz celu. Przy pierwszej wypłacie uznasz, że to już, ale jakoś nie tryskają szampany i nie czujesz się lepszym. I teraz zdanie, które chcę, by stało się lekiem na wszelkie Twoje obawy: PRZYCIĄGAMY TO, CO W NASZEJ OPINII SIĘ NAM NALEŻY. Wiele osób bardzo źle rozumie zasady przyciągania. Ciągle myślą o szybszej furze i lepszej figurze, ale tak naprawdę nie sądzą, że to jest dla nich. Jasne, kto z nas nie myśli o wakacjach w wymarzonej części świata, twardszych łydkach albo samochodzie z instagrama bogatego dzieciaka? I gdy już o tym myślisz, to w kategoriach jakiegoś innego wymiaru, do którego nie masz wstępu; próbujesz tłumaczyć sobie "oni dostali szansę, której mnie nikt nie dał". Każdy z nas dostaje tę samą szansę na wymyślenie swojego życia - mamy tylko różne środki spełnienia tego planu. Szansą, a więc możliwością w życiu każdego z nas, jest dopasowanie scenariusza do siebie. Chcesz dojść dokładnie tu i tu, drogą zajmiesz się później, prawda? Planowania wycieczki nie zaczynasz od kupienia mapy, bo nie wiesz, co dokładnie Cię interesuje. Zaczynasz od obrania celu i do niego dopasowujesz środki, które pozwolą Cię tam doprowadzić. I na tej zasadzie oprzyj swoje życie - gdy raz wyznasz przed sobą, jaki masz cel, automatycznie zaczniesz wybierać słuszne ścieżki.
Po drugie - zawsze spodziewaj się wspaniałego zdarzenia. Jest coś w człowieku, co spycha go na ścieżkę negatywnego myślenia przy najdrobniejszych okazjach. Snując scenariusze oparte na niepowodzeniach najprawdopodobniej nie zauważysz nawet, że oto nadarza się okazja sprzyjająca Twoim celom i skupisz się wyłącznie na tym, co przypuszczalnie mogłoby pójść źle. Przy tym chcę podkreślić, do jakich kataklizmów potrafię sama dojść we własnych rozważaniach, nim ocknę się i zmienię podejście. Czasem, gdy nie mogę znaleźć choćby jednego argumentu za porzuceniem złego scenariusza, uciekam do wypracowanego przekonania, że cokolwiek się zdarzy, ja zawsze sobie poradzę. I gdy tylko o tym pomyślę, zaczynam podświadomie przeprogramowywać myślenie na szczęśliwe wyjście z problemu, co przekłada się na spodziewanie okazji... i powiem Ci, że znajdują się jedna po drugiej.
Po trzecie, być może najważniejsze - ja wiem, że kształtuję okoliczności, a nie jestem przez nie kształtowana. Wierzyć mi się nie chce, ilu ludzi drżąc czeka na lepsze warunki, zamiast odważyć się ich zażądać, kiedy im się należą. Nie myślę "alfabet" i cieszę się z wylosowanej literki. Myślę A i jest A. To j e s t tak proste i w zasadzie powinno przychodzić odruchowo, gdyby nie nawyk ograniczania się "krajem, w którym żyjemy" i "tymi czasami" i szukaniem usprawiedliwień dla niepodejmowania wysiłku.
Czytam ten tekst i przeraża mnie, że choćby jedna osoba zbagatelizuje wszystko, czym żyję, przez wydźwięk wierzenia w dobre duszki. Wszystko, co opisałam wyżej, to równania sprawdzone przeze mnie i opis prowadzenia się przez każdy dzień z kolei. Naprawdę zależy mi na tym, byście uwierzyli we wrodzoną samowystarczalność, bo... kurde, nie mam z kim pogadać bez skrępowania, żeby nie tylko nie skrzywił się na mój przepis na życie, a jeszcze go doprawił. Chciałabym też zobaczyć, jak skapcaniali ludzie nabierają świadomości o sobie. Nieprawdopodobne, że osoby w moim wieku, mówiąc o własnych możliwościach, brzmią jakby mieli pretensje do kogokolwiek, komu się udało wzbić trochę wyżej, że teraz nie przyjdzie i nie zrobi tego za nich za pomocą własnych środków.
Uwierz w to, że zasługujesz na swój cel i że Ci się należy, a środki do zrealizowania go zaczną wyrastać przed Tobą. Zawsze spodziewaj się wspaniałego zdarzenia. Nie czekaj na sprzyjające warunki; zażądaj ich wtedy, gdy są Ci potrzebne i bez których nie możesz pójść dalej. Aha, jeszcze jedno: nie wierz, proszę, w przesądy o skrywaniu swojego celu, "bo się nie spełni". Opowiadaj o nim każdemu, tak, żeby wiedzieli, że jest bardzo jasno określony i nie zadowalasz się substytutami.
Miejsce ze zdjęć skrywa mrok nawet w jesiennym złocie. Historia kamieniołomu Liban oraz jego pozostałe urządzenia nie pozwalają nawet na chwilę poczuć się tam jak na rodzinnym spacerze, a klimatu całemu obiektowi dodaje opuszczony budynek wypełniony współczesnymi muralami. Wizyta po zachodzie słońca niewskazana, a i w dzień zalecałabym ostrożność - chociażby przy piętnastometrowym zagłębieniu pod konstrukcją.
fot. Arek Stokłosa
top // LUCLUC
płaszcz // CAMAIEU
spodnie // STRADIVARIUS
buty // CATERPILLAR